Born in the 80s

Blog o muzyce lat osiemdziesiątych... i nie tylko!

Duran Duran - Rio

Duran Duran pozostaje jednym z najbardziej znanych zespołów lat osiemdziesiątych. To z nim najczęściej kojarzone są synth-pop i styl new romantic. Kompozycje grupy gromadziły nie tylko zwolenników, ale i przeciwników - nie każdemu bowiem przypadała do gustu muzyka pochodzącej z paskudnego Birmingham zgrai młodzieniaszków ubranej w jaskrawe garnitury i apaszki przewiązane przez głowę na styl Rambo. To właśnie takie Duran Duran znajdujemy na albumie Rio, który stanowi zarówno klasykę wspomnianego gatunku muzycznego jak i najmocniejszą pozycję na liście dokonań grupy.


Płyta łączy wszystkie opisane powyżej elementy w zakrawający na kicz manifest pokolenia młodzieży, która z zasady chce zmieniać otaczającą ją rzeczywistość. Rio napisany został przez zespół po sukcesie utworów z albumu debiutanckiego i uznawany jest za szczyt ich formy - ani nieśmiałe pląsy z LP Duran Duran, ani przesadzone i miejscami nieznośne eksperymenty z Seven and the Ragged Tiger nie mogą się mu równać przebojowemu na wskroś Rio.

Duran Duran - Rio okładka albumu

Utwór tytułowy pod wieloma względami jest piosenką po prostu idealną - kierowana arpeggiowanym na Rolandzie Jupiter-4 akordem, "przeszkadzającą", agresywną gitarą oraz dynamicznym basem zwrotka idealnie przechodzi w jeden z najbardziej chwytliwych refrenów dekady. Ale oprócz samej muzyki, o sile piosenki zdecydował również rewelacyjny klip, w którym ubrani w stylowe garnitury członkowie zespołu pozują do zdjęć stojąc na pędzącym przez wody oceanu jachcie. Ale oprócz tego, ten kolorowy teledysk ma także scenariusz: panowie poza "wyglądaniem", poszukują w nim pięknej dziewczyny (tytułowej Rio) szwendając się po egzotycznej wyspie. W czasach, gdy teledyski dopiero zaczynały wygrywać z radiem klip ten robił olbrzymie wrażenie.

Ale Rio to dopiero pierwszy z interesujących utworów na albumie. Atmosferę hitu idealnie przełamuje następujący po nim My Own Way, z funkowym basem i perkusją stylizowaną na disco. Stosunkowym wyciszeniem jest kameralny, choć przez swój niepokojący tekst, także i dramatyczny Lonely In Your Nightmare. Na uwagę zasługuje tu dopracowana aranżacja muzyczna - motywiczna gitara solowa w zwrotce, elektroniczny, rozmyty fortepian oraz nieco upiornie brzmiące wokale w harmoniach.

Duran Duran - Hungry Like the Wolf okładka singla

Po wyciszeniu znów czas na hit w postaci Hungry Like the Wolf - utwór przebojowy, ale też nieco przesadzony. Co prawda uderza podobieństwo do Rio (powraca arpeggiator), ale tym razem wszystko bardziej przypomina rocka, a całości dopełniają sapania oraz pretensjonalne okrzyki w bridge'u ("Hungry like the wolf!"). Pomimo swojej kiczowatości całość w zaskakujący sposób czyni utwór jednym z ciekawszych, bardziej bezpośrednich, ale nadal taktownych utworów o pożądaniu.


Początkowo wydawać może się, że następujący po nim Hold Back the Rain to tania podróba poprzednika bądź sentymentalne nawiązanie do stylu poprzedniej płyty, gdzie uwydatniony rytmiczny bas, stanowiące tło, pociągłe akordy syntezatorów i dość wysoki wokale Simona były znakiem rozpoznawczym grupy. Utwór wsparty jest nieco banalnym, ale silnym tekstem opowiadającym o stawianiu czoła przeciwnościom losu, co na wyrost zapewne odnoszono do problemu narkotykowego basisty grupy Johna Taylora:

And if the fires burn out there's only fire to blame (hold back the rain)
No time for worry cause we're on the roam again (hold back the rain)
The clouds all scatter and we ride the outside lane (hold back the rain)
Not on your own so help me please hold back the rain

Czyli w tłumaczeniu:
I jeśli wypalą się ognie, to tylko ogień można winić.
Nie czas na troski, bo znów jesteśmy w drodze -
Chmury rozstępują się, a my jedziemy szerokim pasem.
Nie jesteś sam, więc pomóż mi wstrzymać deszcz.

Nieco "jacksonowy", bo nafaszerowany dużą dawką funku i rytmicznych melodeklamacji jest New Religion, który świetnie oddaje kwintesencję tego, jak "brzmi" obsesja. Z podobną zresztą przenikliwością utwór kolejny, Last Chance on the Stairway, stara się muzycznie zobrazować seksualną desperację. Narastające w tych utworach napięcie rozładowują dwa kolejne, spokojniejsze. Pierwszy, Save a Prayer to prawdziwy majstersztyk, który udowadnia, że nawet pozornie pstrokaty synth-pop może być umiejętnie użyty w budowaniu świetnego, wyciszonego klimatu, jaki wywołują tu pobrzękujące przez całą długość jego trwania syntezatory, ciepła gitara w bridge'u oraz hipnotyczny wokal, którego porefrenowe przetworzenia w ostatniej minucie utworu przyprawiają o dreszcze.

Duran Duran - Save a Prayer okładka singla

Finałowy The Chauffeur jest dziwaczny, ale niezwykle klimatyczny. Zwrotka i refren oparte na trzymającym w niepięciu pochodzie wysokich nut zostają jakby "dopełnione" pełnym beatem i basem oraz motywem zagranym na okarynie w części końcowej. Temat piosenki jest na tyle osobliwy, że jego zgłebienie tematu polecam tylko najbardziej zainteresowanym. Dość powiedzieć, że tekst opowiada o wspólnej podróży obcych sobie kobiety i mężczyzny, a wieńczą go aluzje do kopania w ziemi i więzienia. Czyżby mały żart na koniec?


Album Rio jest muzyczną relikwią, szczególnie dla fanów new romantic i wczesnego synth-popu, dla których był urzeczywistnieniem wszystkich pragnień. Wypełniają go bezbłędne, dojrzałe kompozycje, które sprawdzają się zarówno jako ostatnie podrygi new romantic w klasycznym ujęciu, jak i pierwszy przejaw przystępnego w słuchaniu synth-popu. Stylistycznie płyta to nie tylko elektronika - Duran Duran dokładają do niej funk, disco, a nawet folk i zanurzają to wszystko w nowatorskiej aranżacji, której przysłużył się producent Colin Thurston.


Dodatkowo, album zyskał świetną oprawę wizualną - począwszy od charakterystycznej okładki stworzonej przez Malcolma Garretta, poprzez wspomnianą stylizację samych muzyków, a skończywszy na barwnych klipach wideo wyreżyserowanych przez australijczyka Russella Mulcahy'ego. W czasach, gdy idea teledysku nabierała coraz większego rozgłosu, a premierę świętowała MTV, barwne obrazy do Rio, Hungry Like the Wolf, Save a Prayer były jednymi z chętniej puszczanych klipów i wywindowały grupę w Stanach Zjednoczonych, gdzie styl new romantic nie był popularny. Grupa uznawana była tam za przedstawiciela... disco, co zapewne skłoniło ich do przemiksowania My Own Way na potrzeby mającego stać się potem hitem amerykańskiej MTV teledysku do tego utworu.


Płyta osiągnęła światowy sukces i przyniosła grupie niesłychaną sławę, która objawiła się nawet przesadzonymi porównania do Beatlesów. Album sprzedawał się w milionach egzemplarzy i zapadł krytykom w pamięć na tyle, że wiele brytyjskich źródeł - począwszy od NME, a na Q skończywszy - do dziś wymienia go wśród najważniejszych brytyjskich wydawnictw. To on właśnie sprawił, że zespół stał się na parę lat obiektem kultu w rodzimej Wielkiej Brytanii. Rio była ich pierwszym sukcesem oraz zdecydowanie ich największym osiągnięciem. Śmiało można też powiedzieć, że jest także jedną z najlepszych płyt lat osiemdziesiątych.


EmotikonyEmotikony